Obserwowanie, z wyników dla jakich zapytań ludzie trafiają na własną stronę www, to fascynujące zajęcie - wie to każdy, kto próbował. Takoż i ja obserwuję to z najwyższą ciekawością."Dupa" i "cycki" - jedna notka z właściwym tytułem wystarczyła, by w ciągu kilku tygodni oba te słowa znalazły się w top 10 (mówimy o okresie od sierpnia 2008 do teraz - od kiedy używam Analyticsa). "Dupa i cycki" w duecie (tercecie?) występują na 31 pozycji. Łącznie te trzy zapytania generują za pewne największą ilość wejść z Google. Pozdrawiam zawiedzionych. Tych, którzy szukali "wieloryb w wiśle filmy", a znaleźli mnie - również. Jeszcze trochę mi brakuje :P
Nie inaczej - jeśli chodzi o oczekiwania publiczności - rzecz musi się mieć z przebojem ostatnich dni. Przykro mi, ale nie znajdziecie tu wiele o "odgryzaniu penisa".
Pozdrawiam również czytelników zdeterminowanych. Czyli tych, którzy wpisują do Google "www.pokaz-cycki.blog.pl" i klikają wyniki, aż znajdą mój blog. Ja nie znalazłem. Ale co się przy okazji naoglądałem, to moje.
Hitem w kategorii mam_nadzieję_że_niezawiedzionych jest "
jerzy paramonow" w kilku różnych zapisach. Co oznacza, że największą furorę na moim blogu robi notka napisana przez kolegę... (nie bez zasługi linku na Wikipedii).
Przy tej okazji wspomnę o zapytaniu, które mnie rozczuliło: "zjarani vavamuffin wywiad". Radość tym większa, że to pierwszy wynik (dla niezjaranych "vavmuffin wywiad" - drugi, też częste zapytanie skądinąd).
Równie pocieszające, jak wysoka pozycja notki kolegi jest to, że ludzie trafiają do mnie z powodu błędu składniowego. Po tym, jak dziennik.pl zrobił mi reklamę wszelkie zapytania o "warsaw source:life" prowadzą do mnie (podpowiadam ponownie -
trzeba szukać w grafice).
Z twórczości własnej dość dobrze sprzedały się w Google recenzje "filmów o wojnie z Irakiem". Zdaje się jednak, że i tu publika odchodzić musi z poczuciem zawodu, bo chyba żadnego nie pochwaliłem.
Na klientów Kupieckich Domów Towarowych też nie czeka tu chyba nic ciekawego. Do "kdt" nie tędy droga.
Cytaty "jeszcze dzień wyjdę stąd" i "zapada zmrok a od piórem ciągle nic" pojawiły się w notkach po jednym razie. A ile błędów można w nich zrobić, to się największym wrogom powszechnej edukacji nie śniło.
Jestem też absolutnie i dozgonnie zobowiązany wobec osób, które wpisując do Google "kapusta kiszona" doklikują się do mnie przechodząc obojętnie nad wróżeniem płci dziecka ze smaku na kwaśne lub słodkie potrawy, babcinych przepisów na cerę, stosownego hasła w mobilnej Wikipedii czy wyniku w domenie salonliteracki.pl, którego nie miałem odwagi otworzyć, podobnie jak tego z wysylkowo.pl. Respect.
W sumie Analytics zliczył ponad 3 tysiące zapytań. Myślę, że jeszcze będę wracał do tej listy :)
PS: W tej notce nie ma linków, żeby nie zakłócały reprezentatywności pomiaru. Gdyby ktoś chciał znaleźć właściwe notki, to najprościej będzie z pomocą wyszukiwarki w dolnej części prawej szpalty.