Rano na kawę, w dzień do biblioteki, a wieczorem na wystawę, przedstawienie lub koncert będzie można przyjść do gmachu Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Teatru Rozmaitości przy placu Defilad. Christian Kerez przedstawił ostateczny projekt budynku.
- Budynek całkowicie zmieni to miejsce. Będzie je ożywiał przez całą dobę - zapowiadają wspólnie jego przyszli użytkownicy. Muzeum i teatr wprowadzą się na plac Defilad w 2014 roku. W czwartek, na XXX piętrze Pałacu Kultury zaprezentowano projekt ich przyszłej siedziby. Czym różni się od konkursowej koncepcji, którą poznaliśmy bez mała 3,5 roku temu?
Muzeum razem z teatrem
Po pierwsze, budynek będzie miał dwa, a nie - jak wcześniej zakładano - trzy piętra. Dwa kolejne - z parkingiem, magazynami i rampą rozładunkową - znajdą się pod ziemią. Elewacja, choć wciąż niezwykle prosta i oszczędna, zyskała charakterystyczne łuki łagodnie schodzące do ziemi, a charakterystyczne fale na dachu zmieniły kierunek o 90 stopni. - Z początkowej koncepcji pozostała potężna sylwetka budynku i przeszklony parter, który będzie otwarty ze wszystkich stron - przypomina Kerez.
Ten parter ma się stać centrum życia kulturalnego Warszawy. Od strony nowego, mniejszego ale wciąż potężnego placu Defilad pojawi kawiarnia z ogródkami. Tu będzie też jedno z wejść do głównego holu muzeum. Ale do wnętrza budynku dostać będzie się można z każdej strony. Wspólna przestrzeń połączy muzeum z teatrem, który zajmie północną część budynku, od strony parku Świętokrzyskiego.
Teatr Rozmaitości dostanie do swojej dyspozycji dwie sceny. - To będzie nowoczesna, bardzo elastyczna przestrzeń, którą będzie można dostosować do potrzeb każdego przedstawienia. Jedynym ograniczeniem będzie wyobraźnia reżysera i scenografa - cieszy się Tomasz Janowski z Teatru Rozmaitości.
Na parterze będą też audytoria i sala koncertowa. Z holu, szerokimi schodami wejdziemy na pierwsze piętro, wprost do największej sali muzeum. O tym, jak wielka będzie to przestrzeń przekonują nowe wizualizacje - na jednej z nich widać m.in. gigantyczne pająki Louise Bourgeois, pracę Magdaleny Abakanowicz, a także wagon kolejowy, szkielet wieloryba i myśliwiec F 16 (to aluzje do prac Roberta Kuśmirowskiego, Gabriela Orozco i Christopha Büechela). - Na wizualizacji są rzeczywiście po to, by pokazać, jakie możliwości stworzy muzeum to niezwykłe wnętrze - mówi dyrektor MSN Joanna Mytkowska.
Pozostałą część górnej kondygnacji wypełnią mniejsza pomieszczenia wystawiennicze oraz część edukacyjna z biblioteką, z której będzie się roztaczać widok na plac Defilad. - Chcemy, by ten budynek stał się centrum kultury. Miejscem, które będzie przyciągało warszawiaków - tłumaczy Mytkowska. Na nowych wizualizacjach widać, że wciąganiu widzów do wnętrza budynku sprzyjać będą podcienie parteru. Skalą przypominające podcienie Domów Towarowych Centrum stworzą też nową pierzeję ulicy Marszałkowskiej.
Architekt poszedł na kompromisy
- Plac Defilad zrobił na mnie ogromne wrażenie. 10 tysięcy metrów wolnej przestrzeni w centrum miasta, to nie zdarza się często - wspomina Kerez. - Chciałem stworzyć budynek, który będzie mocny akcentem, ale zarazem zachowa skalę placu. Dlatego postanowiłem przenieść ekspozycję wyżej, a parter ukształtować tak, by pozostał zadaszonym przedłużeniem placu - tłumaczy. I dodaje, że końcowy projekt bardzo mu się podoba: - Współpraca z Warszawą była trudna, ale twórcza. Trudności przy tak dużym projekcie to nic nadzwyczajnego.
Zapytany, czy chciałby tu jeszcze coś projektować odpowiada dyplomatycznie: - Na razie całą uwagę skupiam na projekcie muzeum. To ogromne wyzwanie i być może jedyna szansa w moim życiu na zbudowanie czegoś tak dużego i tak ważnego - mówi architekt.
Kerez poszedł na jeszcze jeden kompromis. Choć nie lubi wizualizacji, a pracować woli na modelach, na potrzeby czwartkowej prezentacji przygotował nawet animacje. Podkreślona zieleń parku Świętokrzyskiego, przeszklone i rozświetlone partery i spektakularne wnętrza oswajają wizerunek zimnej budowli, który dominował na wcześniejszych obrazkach.
3 lata budowy
Budynek ma być gotowy w 2014 roku. Inwestor - Stołeczny Zarząd Rozbudowy Miasta - musi teraz wystąpić o pozwolenie na budowę, a z wydanym dokumentem będzie mógł ogłosić przetarg na wykonawcę. - Mam nadzieję, że uda się go rozstrzygnąć na przełomie 2011 i 2012 roku. Wtedy budowa mogłaby się zacząć zaraz po zakończeniu Euro 2012 - planuje Paweł Barański, szef SZRM.
Nie wiadomo natomiast, ile będzie kosztować muzeum. - Na pewno więcej, niż zakładaliśmy początkowo - przyznają urzędnicy. Na czwartkowej konferencji minister kultury Bogdan Zdrojewski zapewnił jednak, że pieniędzy nie zabraknie. - Ten projekt to element nadrabiania 60-letnich za zaległości wobec często lekceważonej sztuki współczesnej - podkreślił.
Udało się! Po 3,5 roku negocjacji i prac projektowych mamy wreszcie ostateczną wizję Muzeum Sztuki Nowoczesnej. A właściwie Centrum Sztuki Współczesnej, jak uparcie miasto nazywa budynek, w którym znajdą się dwie instytucje: MSN i Teatr Rozmaitości.
Mniejsza o zabiegi formalne - ważniejsze jest to, że udało się ten projekt doprowadzić do końca, choć po drodze nie brakowało momentów, w których wydawało się, że zabraknie woli i determinacji. Nie zabrakło, a MSN zdążyło już kilka razy udowodniło, że jest instytucją potrzebną temu miastu i że potrafi przyciągnąć do siebie masową publiczność. Utrącenie tej inwestycji zabiłoby także instytucję.
Sam budynek zmienił się znacznie. W moim odczuciu są to zmiany na lepsze. Bryła zachowuje wszystkie atuty pierwotnej koncepcji - prostotę i wynikająca z brutalnej estetyki siłę pozwalającą jej mierzyć się z sąsiadem w postaci PKiN. Zachowała też lekkość, którą bardzo słabo pokazywały pierwsze wizualizacje, a którą widać dobrze na nowych, poprawionych, kolorowych, tak mocno kontrastujących ze stylem Kereza. Jednocześnie budynek zyskał ciekawy program funkcjonalny z mocnym akcentem formalnym na początku (schody prowadzące do katedralnej sali przez wąską szparę w podłodze). Do tego transparentne i niemal delikatne powiązanie budynku z otoczeniem, ciekawa gra naturalnego światła, a wewnątrz biblioteka, księgarnia, kawiarnia i teatr. To naprawdę może być żywe miejsce. No i te łuki, jakby znajome, kojarzące się z dworcem Centralnym, ikoniczne, warszawskie...
Czekając na początek konferencji stałem na schodach PKiN i zastanawiałem się, gdzie tu można pójść na kawę. Szkoda, że najbardziej oczywista odpowiedź będzie prawdziwa dopiero za cztery lata, ale patrząc na resztki hali KDT i wizualizacje MSN nie sposób się nie cieszyć.
Więcej na ten temat:
Artykuł opublikowany także w portalu tvnwarszawa.pl
Zdjęcia: Muzeum Sztuki Nowoczesnej