Life in Google
Wbrew pozorom to nie będzie kolejne wyznanie wiary w nową religię. Chociaż... Od kilku godzin świat obiega ciekawa informacja - magazyn "Life" i Google właśnie porozumiały się i rozpoczęły wrzucanie do sieci zdjęć z archiwum tego pierwszego. Ta wiadomość może z pozoru wydawać się banalna. Większe wrażenie robią liczby - na razie 2 miliony, docelowo podobno 10 milionów zdjęć. Jeśli to wciąż nie robi wrażenia, to poniżej wklejam wynik jednego z pierwszych strzałów.
Kolorowe zdjęcia z okupowanej Warszawy, które kilka lat temu były dziennikarską sensacją, dziś, w niespotykanej jakości, są po ot tak po prostu do obejrzenia (i ściągnięcia) z Google. Oczywiście ich wykorzystanie np. w druku to zupełnie inna sprawa. Przy każdym jest link do strony, gdzie można je kupić.
Działa to tak - w googlowej wyszukiwarce zdjęć wpisujemy np. "warsaw source:life". Prościej się nie da.
Z treści notki usunąłem zdjęcie. Wyjaśnienie tutaj.
Kolorowe zdjęcia z okupowanej Warszawy, które kilka lat temu były dziennikarską sensacją, dziś, w niespotykanej jakości, są po ot tak po prostu do obejrzenia (i ściągnięcia) z Google. Oczywiście ich wykorzystanie np. w druku to zupełnie inna sprawa. Przy każdym jest link do strony, gdzie można je kupić.
Działa to tak - w googlowej wyszukiwarce zdjęć wpisujemy np. "warsaw source:life". Prościej się nie da.
A przede mną kilka zarwanych wieczorów...
-----{ edit }-----
Z treści notki usunąłem zdjęcie. Wyjaśnienie tutaj.
No, Roody, teraz przed Tobą międzynarodowa kariera bloggera ;)
OdpowiedzUsuń