Zgrabna łopata w miejsce koślawych grabi
Usłyszałem kiedyś w ratuszu, że całe to Muzeum Sztuki Nowoczesnej potrzebne jest garstce ludzi związanych z "pewną fundacją". Dla pozostałych miasto ma dobrą wiadomość - udało się zaprojektować krzyż.
Sukces ten to finał jednego z najbardziej anegdotycznych konkursów architektonicznych w Warszawie. Rozpisując go urzędnicy zastrzegli, że pomnik upamiętniający papieską mszę na pl. Piłsudskiego ma mieć formę krzyża. Może i słusznie - to przecież drugie podejście do tego tematu, a wyniki pierwszego konkursu były takie, że dyskretnie zamieciono je pod dywan. Ale mamy XXI wiek - sieć bezlitośnie pamięta, jak miała wyglądać "brama triumfalna". 11 patykowatych kolumn stylizowanych na jakieś niby antyczne niewiadomoco rozstawionych jakby po pijaku, bo nieregularnie - tak papieża chcieli upamiętnić Andrzej i Barbara Kaliszewscy wespół z Bohdanem Napieralskim.
Ale była wtedy jedna praca warta przypomnienia w pozytywnym świetle. II nagrodę dostała Grupa Projektowa STT (Włodzimierz Sidorczuk, Szymon Tarnowski, Marcin Tryc), która chciała pomnik ukryć pod ziemią. Zaproponowali budowę sali z przeszkleniami w suficie - powierzchni placu. W dzień światło miało wpadać do środka i dawać niecodzienny efekt świetlistych kolumn - w nocy miało spod ziemi bić w górę.
Za pierwszym razem były więc interesujące prace, ale wybrano grabie. W drugim konkursie ta praca już w ogóle nie miała szans. Ratusz z góry postawił bowiem na łopatę. A właściwie na łopatologię - ma być krzyż. No i jest krzyż. Wynik niezbyt zaskakujący, bo też inwencja była z definicji okiełznana. Podobno Dorota Nieznalska miała jakiś pomysł, ale ostatecznie chyba nie wystartowała ;) Jest więc pomnik taki, jak cała miłość do papieża - powierzchowny, nie wymagający wysiłku umysłowego, trochę kremówkowy. Taki, żeby miejski urzędnik się nie musiał z niego tłumaczyć ani szczególnie martwić o estetykę, która go przecież nie interesuje. Poza tym to tani, łatwy w realizacji pomnik, którym można będzie się potem pochwalić - "upamiętniliśmy papieża" - i brzmi dobrze, i dla - nomen omen - świętego spokoju nikt nie będzie tego sukcesu podkopywał, bo zaraz zyskałby miano antychrysta.
Na szczęście z tą estetyką nie jest źle. Krzyż nie stanie na obsadzonej już osi wyznaczanej przez pomnik Piłsudskiego i Grób Nieznanego Żołnierza, lecz trochę z boku. By nie wyglądał przypadkowo, architekci Marek Kuciński, Jerzy Mierzwiak i Natalia Wilczak postanowili przekrzywić optycznie całą oś. Pomysł z jasnym kolorem, który staje się dominujący wraz ze zbliżaniem się do pomnika to ciekawa zagrywka. Jak to wyjdzie w praktyce i czy przekoszenie placu nie będzie zbyt wyraziste? Jeśli materiały zostaną dobrze dobrane, efekt może być bardzo dobry, a architektom należy się słowo uznania za to, że w tak sformułowanym zadaniu konkursowym potrafili znaleźć miejsce na inwencję.
Sukces ten to finał jednego z najbardziej anegdotycznych konkursów architektonicznych w Warszawie. Rozpisując go urzędnicy zastrzegli, że pomnik upamiętniający papieską mszę na pl. Piłsudskiego ma mieć formę krzyża. Może i słusznie - to przecież drugie podejście do tego tematu, a wyniki pierwszego konkursu były takie, że dyskretnie zamieciono je pod dywan. Ale mamy XXI wiek - sieć bezlitośnie pamięta, jak miała wyglądać "brama triumfalna". 11 patykowatych kolumn stylizowanych na jakieś niby antyczne niewiadomoco rozstawionych jakby po pijaku, bo nieregularnie - tak papieża chcieli upamiętnić Andrzej i Barbara Kaliszewscy wespół z Bohdanem Napieralskim.
Ale była wtedy jedna praca warta przypomnienia w pozytywnym świetle. II nagrodę dostała Grupa Projektowa STT (Włodzimierz Sidorczuk, Szymon Tarnowski, Marcin Tryc), która chciała pomnik ukryć pod ziemią. Zaproponowali budowę sali z przeszkleniami w suficie - powierzchni placu. W dzień światło miało wpadać do środka i dawać niecodzienny efekt świetlistych kolumn - w nocy miało spod ziemi bić w górę.
Za pierwszym razem były więc interesujące prace, ale wybrano grabie. W drugim konkursie ta praca już w ogóle nie miała szans. Ratusz z góry postawił bowiem na łopatę. A właściwie na łopatologię - ma być krzyż. No i jest krzyż. Wynik niezbyt zaskakujący, bo też inwencja była z definicji okiełznana. Podobno Dorota Nieznalska miała jakiś pomysł, ale ostatecznie chyba nie wystartowała ;) Jest więc pomnik taki, jak cała miłość do papieża - powierzchowny, nie wymagający wysiłku umysłowego, trochę kremówkowy. Taki, żeby miejski urzędnik się nie musiał z niego tłumaczyć ani szczególnie martwić o estetykę, która go przecież nie interesuje. Poza tym to tani, łatwy w realizacji pomnik, którym można będzie się potem pochwalić - "upamiętniliśmy papieża" - i brzmi dobrze, i dla - nomen omen - świętego spokoju nikt nie będzie tego sukcesu podkopywał, bo zaraz zyskałby miano antychrysta.
Na szczęście z tą estetyką nie jest źle. Krzyż nie stanie na obsadzonej już osi wyznaczanej przez pomnik Piłsudskiego i Grób Nieznanego Żołnierza, lecz trochę z boku. By nie wyglądał przypadkowo, architekci Marek Kuciński, Jerzy Mierzwiak i Natalia Wilczak postanowili przekrzywić optycznie całą oś. Pomysł z jasnym kolorem, który staje się dominujący wraz ze zbliżaniem się do pomnika to ciekawa zagrywka. Jak to wyjdzie w praktyce i czy przekoszenie placu nie będzie zbyt wyraziste? Jeśli materiały zostaną dobrze dobrane, efekt może być bardzo dobry, a architektom należy się słowo uznania za to, że w tak sformułowanym zadaniu konkursowym potrafili znaleźć miejsce na inwencję.
Wizualizacje zwycięskiej pracy pochodzą ze strony Centrum Myśli Jana Pawła II,
a obrazki z pierwszego konkursu to wygooglane zdjęcia Alberta Zawady i Michała Mutora
z Gazety Stołecznej (Agencja Gazeta),
których przy okazji serdecznie pozdrawiam :)
a obrazki z pierwszego konkursu to wygooglane zdjęcia Alberta Zawady i Michała Mutora
z Gazety Stołecznej (Agencja Gazeta),
których przy okazji serdecznie pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz