Wayne's Coffee pod kopułą
Kiedyś na dyskusjach.pl wespół z przyjaciółką prowadziliśmy wątek z recenzjami warszawskich kawiarni. Było ich tak niewiele, że w przerwach między zajęciami bez trudu nadążaliśmy z odwiedzaniem kolejnych. W nawiązaniu do tej tradycji podzielę się pewnym odkryciem.
Reaktywować zwyczaju recenzowania kawiarni raczej mi się nie uda, są zresztą bloggerzy, którzy się w tym wyspecjalizowali, więc nie będę z nimi konkurował. Zresztą w między czasie kawa z przyjemnego elementu związanego z wolnym czasem stała się dla mnie niemal wyłącznie przemysłowym płynem podtrzymującym funkcje życiowe w takich chwilach, jak dziś - na wieczornej końcówce dyżuru na ten przykład.
Nawet w mojej ulubionej i wciąż bezkonkurencyjnej Karmie na placu Zbawiciela nie pijam już takim smakiem jak kiedyś. O większości sieciówek w ogóle nie mówię, bo tam jakoś paliwa obniża się w przykrym tempie (a może to moje podniebienie się wyjaławia?). Tak czy owak trafiłem ostatnio na miejsce z niezwykle dobrą kawą i uważam to za fakt wart odnotowania.
To miejsce to Wayne's Coffee - sieciówka, choć stosunkowo nowa i mała, ja znam tylko dwie kawiarnie z tym logo. Jedna jest w budynku dawnej Ikei w al. Jerozolimskich, a druga w Złotych Tarasach. A te ostatnie są częstym punktem na mojej trasie ze Śródmieścia na Służewiec, więc techniczne postoje na kawę i wuzetkę są wpisane w rozkład jazdy.
Reaktywować zwyczaju recenzowania kawiarni raczej mi się nie uda, są zresztą bloggerzy, którzy się w tym wyspecjalizowali, więc nie będę z nimi konkurował. Zresztą w między czasie kawa z przyjemnego elementu związanego z wolnym czasem stała się dla mnie niemal wyłącznie przemysłowym płynem podtrzymującym funkcje życiowe w takich chwilach, jak dziś - na wieczornej końcówce dyżuru na ten przykład.
Nawet w mojej ulubionej i wciąż bezkonkurencyjnej Karmie na placu Zbawiciela nie pijam już takim smakiem jak kiedyś. O większości sieciówek w ogóle nie mówię, bo tam jakoś paliwa obniża się w przykrym tempie (a może to moje podniebienie się wyjaławia?). Tak czy owak trafiłem ostatnio na miejsce z niezwykle dobrą kawą i uważam to za fakt wart odnotowania.
To miejsce to Wayne's Coffee - sieciówka, choć stosunkowo nowa i mała, ja znam tylko dwie kawiarnie z tym logo. Jedna jest w budynku dawnej Ikei w al. Jerozolimskich, a druga w Złotych Tarasach. A te ostatnie są częstym punktem na mojej trasie ze Śródmieścia na Służewiec, więc techniczne postoje na kawę i wuzetkę są wpisane w rozkład jazdy.
To zresztą jest dobry przyczynek do dygresji o samych Tarasach, które lada chwila będą obchodziły pierwsze urodziny. Wpisały się w mój warszawski krajobraz bardzo szybko i bardzo naturalnie głównie dzięki połączeniu z podziemiami dworców Centralnego i Śródmieście. Zawsze lubiłem te korytarze – to jest warszawski underground, ten z piosenki Toma Waitsa. Ze swoimi mieszkańcami, ciemną stroną, obok której codziennie prześlizgują się tysiące nieświadomych przechodniów. Tarasy tylko spotęgowały efekt, przydały kontrastowych widoków, skomplikowały perspektywy przestrzenne i przede wszystkim powiększyły podziemny labirynt o dodatkowe zakamarki. Uwielbiam tam łazić z muzyką na uszach, często nawet naginam trochę swoją marszrutę. Zresztą to akurat nie wymaga wysiłku - Tarasy mają naprawdę świetną lokalizację.A jak mam więcej czasu lub pretekst w postaci spotkania, to staram się w ZT zahaczyć o Wayne's Coffee (fatalne inicjały, właśnie zauważyłem). Latte podają tam w wielkich kubkach, owsiane ciastka też są solidnej średnicy, ceny zaś nie odstają od warszawskiej średniej. No i kawa jest po prostu pyszna - nie wiem co to za gatunek i czy można ją tam kupić, ale czasami mam ochotę zamówić drugi taki kubek.
Gdy się otwierały, trwał ożywiony spór o to, czy centrum handlowe w takim miejscu ma sens. Cóż - dla mnie ma. Choć rzadko wpadam tam na typowe zakupy (bliżej mam do Arkadii), to właśnie tu rzeczywiście zdarza mi się liznąć tego, co niektórzy nazywają kulturą malli. Nie żeby mi to jakoś imponowało czy było niezbędne - ale akurat w ZT rzeczywiście zatrzymuję się na moment z pewną przyjemnością. Cenię sobie to, że zwykle jest tam dość luźno, jak na przybytki tego typu.
I korki w Centrum wcale nie są większe.
No i widok spod kopuły jest naprawdę fajny. Niech się chowają krytycy - WOW! effect na mnie działa.
Słowem: polecam :)
Kiedyś najlepsza kawa z tych, które próbowałem w Waw była w Cava na NŚ (za to w Cava w ZT jest okropna). Potem, jakieś 2 lata temu, trochę zmienili sposób parzenia i była niestety bardziej przepalona. Tej z WaynesC faktycznie trzeba będzie spróbować. Teraz jakiś rabat tam powinieneś mieć Panie trendsetterze:)
OdpowiedzUsuńO. Dobrze wiedzieć, bo akurat też często bywam w ZT (z resztą z tych samych powodów, które opisałeś - podziemia centralnego/śródmieścia; jeszcze dorzucę tylko Burger King)
OdpowiedzUsuńchętnie skoczę na dobrą kawę i wielkomiejskie zadumanie się nad widokiem, który faktycznie wrażenie robi i daje niewątpliwego klimatu tamtym okolicom.
Tym lepiej dla mnie, bo dopiero od niedawna jakoś zasmakowałem w kawie i będzie gdzie poeksperymentować nad nieznanymi jeszcze smakami.
W Wayne's działa system lojalnościowy 10 kawy gratis. Ale jeśli będziesz skutecznie pojawiał się w Złotych Tarasach możesz dostać także kartę VIP która daje ci jeszcze 10% zniżki. Jeśli już naprawdę uda ci się wkupić w łaski to w dawnej Ikei będziesz mógł nabyć kultowy kubek Wayne's (tak tak - ten wielgachny granatowy dzban!).
OdpowiedzUsuńPracujemy nad tym ;)
OdpowiedzUsuń