Polska na koksie 2
Z pozoru błahe pytanie "dlaczego dzieje się tak, że dzieje się tak, jak się dzieje?" nabiera w polskich warunkach zupełnie nowego sensu - ledwo człowiek sobie na nie odpowie wydarzenia kolejnych minut przekonują go, że znów się pomylił. Tak więc pewnie myśl moja zdezaktualizuje się szybciej, niż ją opublikuję.
Jeszcze dobrze nie ochłonęliśmy po tym, jak suka wygrała proces sądowy w trybie wyborczym, a tu okazało się, że dołączył do niej samiec o imieniu Pip. Nie inaczej. Wzmocniony tym sposobem marszałek Dorn popełnił zaś z samego rana - na łamach prasy, lecz w ramach płatnych ogłoszeń - list do wykształciuchów, po lekturze którego padło kluczowe pytanie - co oni biorą (i gdzie można to kupić!)?. Mają być kolejne listy - do złodziei, do rozsądnych, do Koryntian...
Wieczorem okazało się jednak, że to wszystko mały... Pipuś? Lada dzień pierwszą osobą w kraju może się bowiem okazać szef najsilniejszej agencji rządowej w Polsce, dotychczas działającej w kompletnym przyczajeniu służby specjalnej - główny inspektor sanitarny.
Bo jeśli prawdą jest, że Kwaśniewskiemu grozi kwarantanna (która też ma zresztą dać odpowiedź na pytanie, co on brał) i ludziom, którzy mieli z nim ostatnio styczność, to może się niebawem okazać, że w izolatkach siedzą wszyscy, włącznie z premierem i prezydentem (ten ostatni miał styczność pośrednią, przez tego wcześniejszego, który się z zarażonym filipińskim wirusem zetkną osobiście w studiu telewizyjnym).
Sytuacja robi się poważna. Ale nie na tyle, by nie dało się z niej wybrnąć. Sprawa jest prosta - 21 października trzeba tylko wybrać tych, którzy wydają się chorzy na tę samą chorobę (co nie jest trudne, biorąc pod uwagę, że w Polsce prawie wszyscy zdają się mieć tę filipińską przypadłość, którą były prezydent, o czym pisałem przy okazji poprzedniego ataku wirusa - na kogo byśmy nie zagłosowali, większość wybranych będzie chora). Następnie wywiezie się ich na Wiejską i zamknie wespół na terenie parlamentu razem z suką i Pipem. I wtedy, za radą samego marszałka Dorna, teren trzeba będzie tylko ogrodzić niepostrzeżenie dla trapionych wirusem posłów odwracając ostre zakończenia sztachet do wewnątrz.
Władze przejmie sanepid, a tych będziemy mieć na cztery lata z głowy. Alternatywą jest też wysłanie ich wszystkich do zwolnionego właśnie klasztoru w Kazimierzu Dolnym. Co będzie stał pusty?
I tak sobie dywagowaliśmy do wieczora aż przyszło olśnienie. Wiadomo, co oni biorą! Przecież kilka miesięcy temu aresztowano pracownika kancelarii prezydenta, który wziął był nabył kilo koksu. Słuszna ilość stanowić za pewne miała zapas na całą kadencję, która ni stąd ni zowąd skróciła się o połowę i teraz trzeba to wszystko zeżreć. Siedzą więc po kątach, ładują koks, piszą listy i generalnie wiele by to wyjaśniało...
Jeszcze dobrze nie ochłonęliśmy po tym, jak suka wygrała proces sądowy w trybie wyborczym, a tu okazało się, że dołączył do niej samiec o imieniu Pip. Nie inaczej. Wzmocniony tym sposobem marszałek Dorn popełnił zaś z samego rana - na łamach prasy, lecz w ramach płatnych ogłoszeń - list do wykształciuchów, po lekturze którego padło kluczowe pytanie - co oni biorą (i gdzie można to kupić!)?. Mają być kolejne listy - do złodziei, do rozsądnych, do Koryntian...
Z listu apostoła Dorna do Wykształciuchów...
Wieczorem okazało się jednak, że to wszystko mały... Pipuś? Lada dzień pierwszą osobą w kraju może się bowiem okazać szef najsilniejszej agencji rządowej w Polsce, dotychczas działającej w kompletnym przyczajeniu służby specjalnej - główny inspektor sanitarny.
Bo jeśli prawdą jest, że Kwaśniewskiemu grozi kwarantanna (która też ma zresztą dać odpowiedź na pytanie, co on brał) i ludziom, którzy mieli z nim ostatnio styczność, to może się niebawem okazać, że w izolatkach siedzą wszyscy, włącznie z premierem i prezydentem (ten ostatni miał styczność pośrednią, przez tego wcześniejszego, który się z zarażonym filipińskim wirusem zetkną osobiście w studiu telewizyjnym).
Sytuacja robi się poważna. Ale nie na tyle, by nie dało się z niej wybrnąć. Sprawa jest prosta - 21 października trzeba tylko wybrać tych, którzy wydają się chorzy na tę samą chorobę (co nie jest trudne, biorąc pod uwagę, że w Polsce prawie wszyscy zdają się mieć tę filipińską przypadłość, którą były prezydent, o czym pisałem przy okazji poprzedniego ataku wirusa - na kogo byśmy nie zagłosowali, większość wybranych będzie chora). Następnie wywiezie się ich na Wiejską i zamknie wespół na terenie parlamentu razem z suką i Pipem. I wtedy, za radą samego marszałka Dorna, teren trzeba będzie tylko ogrodzić niepostrzeżenie dla trapionych wirusem posłów odwracając ostre zakończenia sztachet do wewnątrz.
Władze przejmie sanepid, a tych będziemy mieć na cztery lata z głowy. Alternatywą jest też wysłanie ich wszystkich do zwolnionego właśnie klasztoru w Kazimierzu Dolnym. Co będzie stał pusty?
I tak sobie dywagowaliśmy do wieczora aż przyszło olśnienie. Wiadomo, co oni biorą! Przecież kilka miesięcy temu aresztowano pracownika kancelarii prezydenta, który wziął był nabył kilo koksu. Słuszna ilość stanowić za pewne miała zapas na całą kadencję, która ni stąd ni zowąd skróciła się o połowę i teraz trzeba to wszystko zeżreć. Siedzą więc po kątach, ładują koks, piszą listy i generalnie wiele by to wyjaśniało...
I nawet się z Kwaśniewskim podzielili, tyle tego mają.
--------------------------------------------{ edit: 12.10.2007, 01:16}--------------------------------------------
Inne wykształciuchy na ten temat:
- Co to znaczy PiS?
- Państwowa Inspekcja Sanitarna :)
--------------------------------------------{ edit: 12.10.2007, 13:59}--------------------------------------------
- Co to znaczy PiS?
- Państwowa Inspekcja Sanitarna :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz