Bestie Boys na Sołdku czyli veni, vidi, zmokli...
... i relacjonować nie mają siły (ani za bardzo czego). Powiem tylko, że dzięki pogodzie Sołdek stał się największą - i najbardziej udaną - atrakcją kilkudziesięciogodzinnej wycieczki do Trójmiasta. Jako jedyny nie zawiódł - w przeciwieństwie do pogody (po stokroć), muzyków (w każdym razie tych nielicznych, których, do których udało nam się dopłynąć, pogody, drogowców oraz pogody.
Symbolem festiwalu stało się obuwie z niebieskich worków na śmieci i taśmy:
Last but not least zawiodła pogoda. I BB, którzy zagrali słabo. A może to my byliśmy już tak zmarznięci i mieliśmy tak dość, że nie bardzo mieliśmy siłę słuchać? Nie zastanawialiśmy się nad tym odkopując samochód z błota po kolana...
PS: Czy wspominałem już, że padało?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz