Nowe blogi na horyzoncie
Krążąc po sieci trafiłem na kilka nowych blogów, które na razie dodałem do RSS-Tickera, a jak się przyjmą, to pewnie trafią i tu, do zakładek (choć w praktyce to jednak ticker jest ważniejszy, bo przeca nie stąd wchodzę na swoje ulubione blogi). Niniejsza prezentacja rozpoczyna okres próbny.
Na blogu Andrzeja Andrysiaka, zastępcy redaktora naczelnego Życia Warszawy, trafiłem na wielce zachęcającą do śledzenia bloga analizę sytuacji politycznej z perspektywy obojętniejącego wykształciucha. Bardzo celne.
Nim podam adres drugiego bloga, dwa słowa o tym, jak na niego trafiłem. Wszystko przez Janusza A. Majcherka, który opublikował w weekendowej GW artykuł o homoseksualistach. Początkowo nawet nie wydawał mi się taki głupi, ale miażdżąca krytyka Orlińskiego przekonała mnie dużo bardziej. A osobiście u Majcherka najbardziej zirytował mnie ten fragment:
Otóż "Rzeczpospolita" odkryła ostatnio, jak cynicznie manipulują nami od dwóch dekad środowiska gejowskie (link pewno niebawem wygaśnie, więc radzę się spieszyć)! Czytając to nie mogłem się oprzeć jednej konstatacji - bardziej od cynizmu gejów sprzed dwudziestu lat przeraża mnie świadomość, że tak samo wygląda dziś scenariusz większości kampanii marketingowych jogurtów i past do zębów. O czym zgrabnie pisał Frédéric Beigbeder w książce, którą swego czasu zjebałem ;)
Najlepsze - i tu przechodzimy do sedna sprawy, czy do odkrytego właśnie bloga - są jednak wyniki bloggerskiego śledztwa Barta, który po paru minutach googlowania wykazał, jak głupio wtopiła Rzepa.
Nie ma jednak tego złego, bym nie poznał bloga Barta, gdyby nie owa wtopa, więc generalnie dzień blogowania zaliczam do udanych i na sam koniec polecam uwadze taga "referral fun" u tegoż Barta. Niech żyją widgety - bez nich blokowanie było nudne, jak na blog.pl.
Na blogu Andrzeja Andrysiaka, zastępcy redaktora naczelnego Życia Warszawy, trafiłem na wielce zachęcającą do śledzenia bloga analizę sytuacji politycznej z perspektywy obojętniejącego wykształciucha. Bardzo celne.
Nim podam adres drugiego bloga, dwa słowa o tym, jak na niego trafiłem. Wszystko przez Janusza A. Majcherka, który opublikował w weekendowej GW artykuł o homoseksualistach. Początkowo nawet nie wydawał mi się taki głupi, ale miażdżąca krytyka Orlińskiego przekonała mnie dużo bardziej. A osobiście u Majcherka najbardziej zirytował mnie ten fragment:
Oczywiście, w systemie liberalno-demokratycznym każdy ma prawo publicznie (także w formie manifestacji ulicznych) domagać się zmiany różnych obowiązujących regulacji - np. obniżenia granicy wieku, poniżej której czynności seksualne uważane są za pedofilskie, albo zmiany klasyfikacji stopni pokrewieństwa, stanowiących podstawę do uznania stosunków seksualnych za kazirodcze. Ale to nie znaczy, że można publicznie uprawiać lub propagować seks z czternastolatkami lub własną siostrą. Podobnie, podczas manifestacji na rzecz legalizacji marihuany nie wolno jej palić. Można się domagać ochrony czy formalizacji prawnej związków homoseksualnych, ale to nie powód, aby się z nimi obnosić publicznie.Nie sądzę, by była to świadoma manipulacja - podejrzewam raczej, że autor sam nie zauważył, iż w jednym zdaniu zestawia zachowania karalne z czymś co jest legalne, ale nieakceptowane. I niejako sam podkopuje swój tekst. Ale mniejsza o Majcherka. W komentarzach pod krytyką WO są dwa linki - genialne zestawienie.
Gazeta Wyborcza, 16.06.2007
Otóż "Rzeczpospolita" odkryła ostatnio, jak cynicznie manipulują nami od dwóch dekad środowiska gejowskie (link pewno niebawem wygaśnie, więc radzę się spieszyć)! Czytając to nie mogłem się oprzeć jednej konstatacji - bardziej od cynizmu gejów sprzed dwudziestu lat przeraża mnie świadomość, że tak samo wygląda dziś scenariusz większości kampanii marketingowych jogurtów i past do zębów. O czym zgrabnie pisał Frédéric Beigbeder w książce, którą swego czasu zjebałem ;)
Najlepsze - i tu przechodzimy do sedna sprawy, czy do odkrytego właśnie bloga - są jednak wyniki bloggerskiego śledztwa Barta, który po paru minutach googlowania wykazał, jak głupio wtopiła Rzepa.
Nie ma jednak tego złego, bym nie poznał bloga Barta, gdyby nie owa wtopa, więc generalnie dzień blogowania zaliczam do udanych i na sam koniec polecam uwadze taga "referral fun" u tegoż Barta. Niech żyją widgety - bez nich blokowanie było nudne, jak na blog.pl.
---------------------------------{ edit }---------------------------------
Zapomniałem o jeszcze jednym blogu, z którym się oswajam. Ale właśnie RSS podesłał nową, jakże mądrą notkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz