Odważna decyzja konserwatora
Jak donosi jutrzejsze "Życie Warszawy", wojewódzki konserwator zabytków zrezygnował z wpisywania terenu zakładów Norblina do rejestru decyzji. To bardzo odważna decyzja.
Swoją opinię na temat perspektyw dla Norblina opisałem w sierpniu zeszłego roku. Linkuję do niej, bo bez kontekstu decyzja Barbary Jezierskiej może się wydać niepokojąca lub wręcz skandaliczna - w końcu Warszawa niejeden zabytek straciła właśnie dlatego, że konserwator ustępował deweloperom. Tym razem rzecz odbywa się jednak w znacznie bardziej przejrzystych okolicznościach, a nie za kulisami. Ale do pełnego spokoju i rzetelnej oceny tej decyzji brakuje nam - opinii publicznej i dziennikarzom - wiedzy o tym, jak wygląda projekt przygotowywany przez pracownię JEMS Architekci dla spółki ArtNorblin. Muszę przyznać, że wyglądam go z ciekawością i niepokojem równocześnie.
Jeśli projekt wykracza poza schematy, a konserwator dał się do niego przekonać - możemy mieć w Warszawie ciekawą realizację i przełom w myśleniu o zabytkach. Przełom, którego wyglądam, ale którego zarazem trochę się boję, bo wiem jak pod pretekstem łączenia starego z nowym łatwo przeforsować rozwiązania degenerujące autentyczną substancję. I takich przykładów w Warszawie nie brakuje.
Obawiam się, że Barbara Jezierska nie uniknie pytań o to, co przekonało ją do wstrzymania postępowania, a pełnej odpowiedzi udzielić może tylko inwestor. Niezręczna sytuacja - oby nie trwała zbyt długo.
Swoją opinię na temat perspektyw dla Norblina opisałem w sierpniu zeszłego roku. Linkuję do niej, bo bez kontekstu decyzja Barbary Jezierskiej może się wydać niepokojąca lub wręcz skandaliczna - w końcu Warszawa niejeden zabytek straciła właśnie dlatego, że konserwator ustępował deweloperom. Tym razem rzecz odbywa się jednak w znacznie bardziej przejrzystych okolicznościach, a nie za kulisami. Ale do pełnego spokoju i rzetelnej oceny tej decyzji brakuje nam - opinii publicznej i dziennikarzom - wiedzy o tym, jak wygląda projekt przygotowywany przez pracownię JEMS Architekci dla spółki ArtNorblin. Muszę przyznać, że wyglądam go z ciekawością i niepokojem równocześnie.
Jeśli projekt wykracza poza schematy, a konserwator dał się do niego przekonać - możemy mieć w Warszawie ciekawą realizację i przełom w myśleniu o zabytkach. Przełom, którego wyglądam, ale którego zarazem trochę się boję, bo wiem jak pod pretekstem łączenia starego z nowym łatwo przeforsować rozwiązania degenerujące autentyczną substancję. I takich przykładów w Warszawie nie brakuje.
Obawiam się, że Barbara Jezierska nie uniknie pytań o to, co przekonało ją do wstrzymania postępowania, a pełnej odpowiedzi udzielić może tylko inwestor. Niezręczna sytuacja - oby nie trwała zbyt długo.
głupotą byłoby wpisywanie do rejestru... niczego :)
OdpowiedzUsuńzłote pióro za "jak donosi jutrzejsze życie warszawy" ;)
"Jak donosi jutrzejsze..." to moje ulubione sformułowanie, które nabrało sensu dzięki RSS-om.
OdpowiedzUsuńCo do wpisu, to nie do końca masz rację, chociaż oczywiście wiem, o co Ci chodzi.
Wpisany miał być układ przestrzenny, czyli coś, co w zasadzie może być np. zburzone - wtedy wpis zmusza do odtworzenia. Dokonanie takiego wpisu akurat w tym przypadku byłoby równoznaczne ze skazaniem Norblina na wieczne popadnie w ruinę i zapomnienie, a więc w dłuższej perspektywie byłoby wręcz szkodliwe dla zabytku.
Pytanie, czy niewpisanie okaże się zbawienne jest otwarte i daleki jestem od naiwnej wiary, że obejdzie się tu bez konfliktów z deweloperem i awantur z obrońcami zabytków.
Ale powtórzę: wiele zależy od klasy projektu JEMS-ów.
Też ciekaw jestem tego projektu. No i mam nadzieję, że uda się wyprostować przy okazji Prostą.
OdpowiedzUsuń