15 lutego 2008

PRemier Tursk

Nie, to nie literówki w tytule - nasz premier zdaje się robić wszystko, by upodobnić się do serialowego bohatera, premiera Konstantego Turskiego z Ekipy.

Najpierw zadeklarował, że z wizytą do USA uda się rejsowym samolotem, co zresztą byłoby chyba kontynuacją pomysłu z kampanii wyborczej, gdy tym samym sposobem zjednywał sobie sympatię Polaków kursujących między macierzą a Wyspami. Potem pojechał na wywczas bez ochrony i zapędzał się na czarne trasy narciarskie (nie jest to może serialowy premier na paralotni, ale jak sie nie ma, co się lubi...).
- Kampania się skończyła, a Tusk dalej swoje - komentować mogłaby opozycja (i pewnie to robi, ale nie chce mi się szukać cytatów). Oni nazywają to pewnie populizmem, sympatycy premiera mówią prawdopodobnie o oszczędnościach i tanim państwie. To drugie jest naiwne, to pierwsze jest przesadą. Tak naprawdę to tylko PR i z technicznego punktu widzenia nawet niezły, bo obiektywnie rzecz biorąc nie można premierowi czynić zarzutów, z tego co robi.

Można natomiast zarzucić mu wiele, w kwestii tego, czego nie robi. Ale nie chce mi się wchodzić w politykę, dodam tylko jeden tag, który z pozoru nie ma związku z treścią notki i będzie wiadomo do czego piję.

To już serial czy jeszcze reality show?


PS: Wiadomo coś o kontynuacji tego serialu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

©
Jeśli chcesz wykorzystać jakiś materiał z tej strony, pamiętaj o podaniu źródła.
--
Obrazek Małego Powstańca na deskorolce autorstwa Jerzego Woszczyńskiego wykorzystałem dzięki uprzejmości autora.
--
Szablon: Denim by Darren Delaye.