12 stycznia 2008

Popkultura historyczna 4: Monster w Warszawie

Poranny przegląd RSS-ów przyniósł kilka ciekawie przeplatających się linków, które wrzucam w takiej kolejności, w jakiej na nie trafiłem.

Najpierw zobaczyłem polską wersję trailera filmu "Cloverfield" - filmik ma scenariusz identyczny, jak ten, od którego kilka miesięcy temu zaczęła się promocja tajemniczego projektu J.J. Abramsa, twórcy "Zagubionych". Tyle, że tym razem tłem jest warszawskie Stare Miasto:




Mocna rzecz. Na amatorską produkcję nie wygląda i koresponduje z innymi pomysłami dystrybutora - Michał Wojtczuk ze "Stołka" zauważył, że w kinie Atlantic zawisł banner z Pałacem Kultury promującym ten sam film. W tym miejscu nie można wszak nie zauważyć, z jakim wyczuciem polski dystrybutor zmarnował cały wysiłek ludzi odpowiedzialnych za promocję tego filmu na świecie. Podczas gdy oficjalnie wciąż nie wiadomo, czy będzie to film o potworach - choć wszyscy się tego domyślają, a reżyser daje ku temu powody - u nas rzecz rozstrzygnięto od razu. Film wejdzie do kin pod tytułem "Projekt: Monster".

Tak czy owak wszystko to kojarzy się oczywiście z niedawną promocją gry Halo 3, która również dotarła do Warszawy.


Na tym jednak nie koniec - ta sama Gazeta Stołeczna przynosi bowiem informację, że miasto dość poważnie zastanawia się nad włączeniem rekonstrukcji walk w obchody rocznicy wybuchu powstania w Getcie Warszawskim. Reakcje są różne, choć dominują niechętne.

Do tej pory kibicowałem ruchowi związanemu z tymi widowiskami, ale obserwuję rzecz od kilku lat i cały czas zadaję sobie pytanie o granicę tego, co można pokazać. W minionym roku na Czerniakowie nie byłem, musiałem zostać w redakcji, ale czytałem relacje i znałem scenariusz. Wiem, że nie zabrakło scen ostrych, budzących wielkie emocje tak wśród tych, którzy Powstanie Warszawskie pamiętają, jak i dzieci, które zostały zderzone z brutalnością widowiska. Mam też swoje własne wspomnienia zza kulis tych widowisk. Poruszony byłem, gdy na Woli Świst "spotkał" swojego kolegę z Powstania, zszokowany, gdy matka chłopaka odgrywającego Rudego pod Arsenałem oglądała swojego skatowanego syna z powstańczymi pieczątkami na ogolonej czaszce (kto pamięta film "Akcja pod Arsenałem", ten domyśla się do czego nawiązywała charakteryzacja - a zrobiona była więcej niż przekonująco) i miała łzy w oczach. A najbardziej zapadła mi w pamięć sytuacja, gdy w sosnowym zagajniku na tyłach stadionu Polonii szukałem prezesa stowarzyszenia historycznego i zarazem dowódcę odtwarzanego przez jego członków niemieckiego oddziału. Wszedłem między drzewa, gdzie w gorące, lipcowe popołudnie oddział Niemców rozbił obóz. Siedzieli, gadali, pili wodę, palili papierosy, czekali na początek innego widowiska. Gdy rozmawiałem z dowódcą, bardziej niż na jego słowach, skupiałem się na niemieckim mundurze i słyszałem w głowie jedną myśl: "uciekaj póki jeszcze możesz". To wcale nie żart - po prostu na taki widok w głowie włączają się chyba z automatu takie mechanizmy i skrypty.

I za każdym razem, gdy widzę takie sytuacje, zastanawiam się, co można pokazać pod pretekstem przybliżania historii ludziom. Nie chcę wydawać wyroku na pomysł rekonstrukcji bitwy w Getcie, bo nie znam szczegółów. Mogę tylko powiedzieć, że na pewno nie pasuje on do zwyczajowej, pełnej skupienia atmosfery tych obchodów i że uczestników nie powinno się takim przedstawieniem uszczęśliwiać na siłę, nawet jeśli istotnie ma ono wartość edukacyjną i przyciągnęłoby na miejsce ludzi, którzy inaczej by tam nie przyszli. Ale wiem też, że znany z relacji świadków widok dwóch spowitych dymem flag łopoczących nad Gettem - białej, z niebieską Gwiazdą Dawida i drugiej, biało-czerwonej - do niejednego warszawiaka mógłby przemówić mocniej niż cokolwiek innego.

A na zakończenie zaś losu ironia splatająca te dwa tematy w jeden. Oto screen z gazety.pl:


Chochlik. Ale jaki!

1 komentarz:

  1. Tomasz Szarota odniósł się do tej propozycji równie sceptycznie. Czemu raczej nie należy się dziwić.

    OdpowiedzUsuń

©
Jeśli chcesz wykorzystać jakiś materiał z tej strony, pamiętaj o podaniu źródła.
--
Obrazek Małego Powstańca na deskorolce autorstwa Jerzego Woszczyńskiego wykorzystałem dzięki uprzejmości autora.
--
Szablon: Denim by Darren Delaye.